sobota, 12 czerwca 2010

zapach łąki


Słońce chyli się nad wilgotnym lasem, głębokie cienie wyznaczają doliny, ptaki radośnie wieszczą koniec dnia chwytając ostanie owady, w oddali nieśmiało przewalają się w strumieniu kaskady wczorajszej burzy. Zapach ziół wierci nieznośnie zmysły, trawy nieruchome gasnącym wiatrem ukrywają nocne zwierzęta, las nieuchronnie ciemnieje. Wszystko za wolno. Harmonia wdziera się w niespokojną duszę mieszczucha, irytująco brakuje szumu aut, tłumu i gorącego asfaltu. Komórka ciąży w kieszeni przykuwając do dalekiego świata nie widzialną więzią fal. Jeszcze parę dni i to w betonowej dżungli będę się czuł zaszczuty. Boleśnie czuję się intruzem nie rozumiejącym rytmu przyrody.

Yeats William Butler

Poeta pragnie szaty niebios

Gdybym miał niebios wyszywaną szate
Z nici złotego i srebrnego światła,
Ciemną i bladą, i błękitną szatę
Ze światła, mroku, półmroku, półświatła,
Rozpostarłbym ci tę szatę pod stopy,
Lecz biedny jestem: me skarby -- w marzeniach,
Więc ci rzuciłem marzenia pod stopy;
Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach.

http://www.youtube.com/watch?v=MP5j_Q9CZ3w