niedziela, 7 grudnia 2008

Chmarnik


Chmarnik milczał. Liczył, że karczmarz pociągnie dalej. Ale on pokręcił głową, spojrzał na chmarnika i znowu pokręcił głową.
- Nie bójcie się. Co się dzieje? - chmarnik był zaintrygowany.
- Niby panie zwykłe rzeczy. A to jednemu ciele zdechło, a to krowom u innego mleko odjęło. Wiecie panie, zwykłe to na wsi rzeczy. Znaczy się klątwa - złe spojrzenie musi być. Ale jak zmarła, nie wiadomo na co, panna młoda, to się zrobiło poważnie.
- To nie macie we wsi baby od zamawiania?
- Ano jest panie...
- No i co? Nie poradziła?
- Ano nie.... Połaziła, pokręciła głową, bardzo nawet nie chciała pokazać tego swojego zamawiania. Pieniędzy nie wzięła, bo pewnie czuła, że nie da rady. Bo i nic się nie zmieniło.
Chmarnika nie specjalnie dziwiło, że zamawiaczka, nie chciała pokazać, co robi. Jakby się ludność napatrzyła, to zaraz by się znaleźli tacy, co też by potrafili zamawiać. A jakby jeszcze któremuś wyszło, to interes zepsuty. A te kobiety przeważnie z tego się utrzymywały. Chmarnik sam nie miał w zwyczaju pokazywać za wiele, bo wtedy usługi tanieją. Choć wiedział, że akurat tego, co on potrafił podrobić się nie da. Ale że zamawiaczka nie poradziła to było dziwne, przeważnie sobie radziły bez problemu większego z takimi przypadkami.
- Długo ta baba z wami w wiosce mieszka? Chodzi mi o to czy wcześniej sobie radziła z podobnymi przypadkami?
- Od urodzenia Panie mieszka. Wcześniej jej matka była zamawiaczką. No i do tej pory sobie radziła, a teraz nie dała rady... No i jeszcze ta susza.
- A pop?
- Jak to oni panie. Cały czas gada, że to przez grzechy wioski. Każe se płacić za wszystko. Cięgiem nowe msze odprawia. A nic się nie zmienia.
Chmarnik już wiedział, że zlecenie może zostać znacznie rozszerzone. Nie mógł zmienić tylko pogody, bo jeśli to faktycznie przez klątwę to susza wróci i ludzie będą mieli pretensje. A on nie chciał, żeby jego reputacja ucierpiała. Musi odnaleźć osobę, która ma złe spojrzenie. Ale najpierw musi porozmawiać z zamawiaczką.
- Gdzie mieszka ta wasza zamawiaczka?
- Pod lasem panie, na górze.
Chmarnik przypomniał sobie, że mijał samotną chałupę ukrytą w sadzie w pewnym oddaleniu od wsi.
- Zwie się jakoś?
- Ludzie zwą ją Kałatkania. Ale to nie jest nazwisko, nikt chyba nie wie jak się naprawdę nazywa.
- Kolację szykujcie. Wrócę niebawem.

Brak komentarzy: