niedziela, 23 listopada 2008

Chmarnik



Chyba przysnął na moment. Jak otworzył oczy przed nim stał dzieciak. Pewnie upał i piwo zrobiło swoje i na moment przysnął, a przysiągłby, że że tylko zamknął oczy i je otworzył. Ale dzieciak przecież nie przyfrunął. Przyjrzał się smarkaczowi, tak brudnego dziecka dawno nie widział. Jeszcze tylko brakowało, żeby z nosa mu ciekł gil. Ale od dawna nie padało, więc na katar nie było szans.
- Kąpiesz się czasami? - zapytał chmarnik.
- Aha! W sobotę - odparł smarkacz pewnie.
- Nie boisz się mnie?
- Ja się niczego nie boję - dumnie odparł chłopiec i pewnie mu spojrzał w oczy.
- Jak masz na imię?
- Gęślik.
Nie było to imię. Raczej tak nazywano dziecko, pewnie z dlatego, że pasał gęsi we wsi dla kogoś możnego. To zainteresowało chmarnika.
- Rodziców masz?
- Nie mam panie. Ja sierota. Gęsi pasam u popa.
- To głodny nie chodzisz? - chłopiec mógł być więc bardzo pomocny.
- Ehe, dopóki lis gęsi nie zje........- malec wyszczerzył zęby.
- Masz tu grosz i jak się coś we wsi będzie działo dziwnego to mi powiesz, tylko skrycie....... - Chmarnik to zdanie powiedział szeptem i rzucił małemu monetę, którą ten złapał i szybko schował - teraz zmiataj, bo pewnie to sołtys idzie.
- Ano sołtys panie. Jakiś trzeźwy dzisiaj. Pewnie jakieś kłopoty będą.

Brak komentarzy: