poniedziałek, 3 listopada 2008

za czym ja gonię.....

Śpieszę się. Każdego dnia się śpieszę. To już nawet nie chodzi o to, że śpieszę się, żeby coś zrobić. Ciągle mam wrażenie, że śpieszę się, żeby zrobić to, co już dawno powinno być zrobione. Dlatego tak bardzo cenię sobie urlop na wsi. Tam dotykam innego tempa życia. Rano siadam z kawą na progu i patrzę jak mieszkańcy się nie śpieszą. Idą na zakupy i zawsze mają czas pogadać z sąsiadem. Nawet idą jakby wolniej. Nawet kolejka w sklepie niespecjalnie przeszkadza. I wtedy kawa smakuje inaczej, a przecież jest to ta sama pita szybkimi łykami w przelocie w pracy. A jednak inaczej. Codzienne tempo życia sobie tym bardziej uświadamiam jak widzę wylegującego się kota. I zawsze mu zazdroszczę. Zazdroszczę mu dystansu do otoczenia, nawet do natrętnego fotografa przerywającego sen........

Brak komentarzy: